Tego
dnia na dworze szalała burza. Rosalie obudziła się dużo wcześniej
niż planowała. Umyła twarz i okalała swoje wychudzone ciało
szlafrokiem. Noc nie była dla niej łaskawa. Do późna nie mogła
zasnąć zastanawiając się jak przeprosić Harry'ego za swoje
wczorajsze zachowanie. Usiadła na parapecie przyglądając się
drzewom. Gałęzie uginały się pod namiarem pożółkłych liści.
Jesień była jej ulubioną porą roku. Drzwi pokoju otworzyły się,
a zza nich wynurzyła się pogodna Martha. „Witaj dziecinko.
Jak ci się spało?” „Nie za dobrze.” „Męczą cię
koszmary?” „Niestety nie, chodzi o pewnego chłopaka. Wczoraj na
terapii zachowałam się dość niestosownie” „Możesz mi
opowiedzieć jeśli chcesz.” Kobieta
spoczęła na skraju łóżka uśmiechając się do dziewczyny. „Był
tam taki chłopak Harry.” „Ten Harry?” „Co znaczy ten Harry?”
„Oh. Nie powinnam” „Martha proszę Cię to ważne.” „Harry,
którego wczoraj poznałaś spędził tu większość swojego życia.
Chłopak ma duże zaburzenia, z którymi nie potrafimy sobie
poradzić. Nic nie skutkuje. To tajemnica, ale matka zostawiła go tu
tuż po stwierdzeniu choroby.” „To straszne.” „Wiem
dziecinko, lecz nic nie możemy zrobić. Harry sam musi chcieć sobie
pomóc, bez niego cała kuracja nie ma sensu.” Nastolatka
przymknęła oczy zapadając w stan otępienia. Chciała pomóc
Harry'emu jak tylko da radę. Zbliżenie się do niego było
nieuniknione, tylko jak to zrobić. Tymczasem Harry leżąc na
pościeli z nogami zanurzonymi pod poduszką rysował motyle. Ich
skrzydła były tak delikatne jak mgła, której nie możemy dotknąć,
a sam widok jest dla nas niezwykły. Chłopak był zły po
wczorajszym spotkaniu. Wszyscy ocenili go po pozorach. Nikt nigdy nie
chciał się z nim zaprzyjaźnić, przez co czuł się osamotniony.
Nie dopuszczał do siebie ludzi. Czuł, że dzisiejszy dzień będzie
inny. Zupełnie inny. Coś w kościach podpowiadało mu że jego
życie niedługo diametralnie zmieni swój bieg i pokaże mu czym
jest szczęście. Tuż po lunchu o
wyznaczonej godzinie wszyscy uczestnicy czekali już pod salą.
Brakowało tylko Rosalie i Harry'ego. Drzwi otworzyły się i Zayn
tak jak zrobił to dzień wcześniej zaprosił wszystkich do środka.
„Dziś chciałbym poruszyć dość trudny
temat, więc chcę prosić was o zachowanie opinii na temat innych
uczestników dla siebie, okej? Chciałbym, aby wczorajsza sytuacja
była dla was przestrogą.” Mahoniowe
wrota z hukiem uderzyły o ścianę. Rosalie stała na środku sali
zdyszana jak nigdy. Zagłębiła się w rozmyślaniach i nim się
spostrzegła, spóźniła się na zajęcia. Harry stał tuż za nią
uśmiechając się kpiąco. Dla nie liczyło się nic, gdyby nie
Martha nie byłoby go tu. „Widzę, że jednak
postanowiliście do nas dołączyć. Usiądźcie mam wiele do
powiedzenia.” Nastolatek
wyminął blondynkę i usiadł na wyznaczonym wcześniej miejscu.
„Dobrze skoro to już wszyscy możemy zaczynać.
Na dziś zaplanowałem ciekawe zajęcia. Dobiorę was w pary, a potem
wyznaczę zadania. Nikt nie ma nic przeciwko? Tak? To dobrze. W takim
razie Ellie będziesz z Crispianem, Jacob z Mandy i Rosalie z
Harry'm” „Przepraszam” „Tak? Coś nie tak?” „Nie wiem czy
Harry chce być ze mną w parzę” „ Nie ma znaczenia czy chce,
musi. To jest to zadanie. Każdy z was musi dostosować się do
partnera, poznać jego najskrytsze sekrety, powód dla którego tu
trafił. Chciałbym, abyście postarali się zostać przyjaciółmi w
takim miejscu jak to, ktoś taki jest potrzebny.” „Zayn? Czy to,
aby na pewno dobry pomysł?” „Rosalie nie masz się czym martwić.
Ty i Harry jesteście w tym samym wieku, dlatego dobrałem was w
parę, myślę że poradzicie sobie z tym zadaniem aż za dobrze.”
Terapeuta
był zbyt pewny tego czego oczekuje od dziewczyny. Jak miała zbliżyć
się do nastolatka, który nie chciał nawet jej poznać. To jest
totalnie pokręcone. Choć może właśnie o to chodziło Zayn'owi.
By to zadanie było dla nich wyzwaniem. Czymś z czym muszą sobie
poradzić bo świat poza ośrodkiem nie będzie dla nich łaskawy.
Ludzie nie obchodzą się z tobą jak jajkiem. Życie to brutalna
dżungla, w której przetrwają tylko najsilniejsi. „To
już koniec na dziś. Jutro chcę usłyszeć choć najmniejszy fakt
na temat waszego partnera rozumiemy się?” Mówiąc
to wzrok chłopaka był skierowany na Rosalie. Dziewczyna poczuła
ucisk w żołądku i ciepło napływające do jej czaszki. Harry
siedział w pokoju, gdy ktoś zapukał w drzwi. Rozkojarzony chłopak
niechętnie wstał i otworzył. To co zobaczył zaskoczyło jego
zmysły. W progu stała piękność o blond włosach i turkusowych
oczach. Przyglądała mu się z zaciekawieniem. „Mogę
wejść?” zapytała
nieśmiało. Chłopak skinął głową szerzej otwierając i gestem
ręki zapraszając gościa. Wzrok Rosalie utkwił w stercie zeszytów
i szkicowników piętrzących się na nocnej szafce. Wolnym krokiem
zmierzała w ich stronę. Uniosła jeden do góry dokładnie
przeglądając rysunki. Były niesamowite. Delikatne i pełne
finezji. Na jednej z ostatnich kartek, widniała dziewczyna o
smukłych rysach i szklących oczach. Siedziała na parapecie
otoczona różnymi papierkami i książkami. Nogi podkulone pod brodę
okalała rękami. „Czy... to ja?” „Mhm”
„Harry.. ja nie wiem co o tym myśleć. Dlaczego ty? Dlaczego mnie
narysowałeś?” „Potrzebowałem tego” „Do czego? Do czego
potrzebny był ci mój wizerunek?” „Chciałem móc mieć cię na
zawsze przy sobie” „Ja... nie wiem co powiedzieć. Czuję się
tak bardzo rozdarta.” „Przepraszam” „Nie to ja przepraszam.”
„Za co?” „Za wczoraj. Nie chciałam by tak wyszło. Wszystko
potoczyło się nie tak jak chciałam. Mam małe pytanie chcesz
wykonać to zadanie?” „Nie” Oczy
blondynki szkliły się niemiłosiernie. Nie mogła poradzić sobie z
uczuciami gromadzącymi się w jej sercu. Coraz więcej impulsów
zaprzątało jej mały umysł. To wszystko było zbyt wielkim
ciężarem. Uciekła z pokoju zostawiając chłopaka nie wzruszonego
jej postawą. Zamknęła się w łazience, wylewają łzy zgromadzone
przez długie miesiące. Obiecała sobie, że nie będzie płakać.
Będzie silna i nie da się sprowokować. Nie dała rady. Cały plan
legł w gruzach. Słowa Harry'ego wciąż i wciąż krążyły w jej
głowie. On nie chce wykonywać tego zadania. Oni go do tego zmusili.
Dlaczego, więc to właśnie ona musiała trafić na kogoś takiego.
Dlaczego ktoś połączył ich w parę. Przecież wiedzieli, że
chłopak nie będzie współpracował, więc może zadaniem Rosalie
było nakłonienie go by odzyskał to co kiedyś stracił i wrócił
do żywych. Podniosła swoje wiotkie ciało z zimnych płytek,
krocząc w stronę łóżka. Opadła zapłakana na poduszki tłumiąc
szloch. Zamknęła oczy. Widziała chłopaka, który każdego dnia
przyglądał się jej, gdy siedziała na parapecie okna. Który
każdego dnia grał cudowną melodię na pianie w jadali i który
każdego dnia szkicował coś w zeszycie. Burzę brązowych loków i
te niesamowicie hipnotyzujące zielone oczy. Postanowiła się nie
poddawać. Da radę. Wykonają to zadanie, czy Harry tego chce czy
nie.
No i jestem z dwójeczką. Rozdział nie wyszedł tak jak chciałam, ale nie jest zły. Mam nadzieję, że wam się spodoba i liczę na jakiekolwiek komentarze. Rozdział dedykuję mojemu drugiemu motywatorowi @Carmellkowelove Love ya bby ♥
Wow, muszę Ci przyznać, że ja jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: zaskakująca akcja. Zwłaszcza podczas pobytu Rosalie w pokoju Harry'ego. Spokój, wyciszenie, "psychiczne zbliżenie", a tu nagle krach, bolesna prawda. Lubię to!
Po drugie: styl <3 sformułowania i to, jak piszesz... Potrzebowałam bloga tego typu :D
Czekam na następny!
Lexi
@Ola143Cody
PS. Tak czysto technicznie: Czcionka jest śliczna, naprawdę, ale jak dla mnie strasznie uciążliwa, jeśli chodzi o czytanie...
Bardzo się cieszę, że ci się podoba. Tak wiem czcionka nie jest wygodna w czytaniu, ale idealnie pasuje do szablonu :)
UsuńCudo.
OdpowiedzUsuńMożna opisać fabułę oraz twój ogromny talent tym jednym słowem. !
Akcja rozwija się super a jej ogomnym plusem jest fakt że w rozmowie Harrego i Rosalie czuć te lekkie niezrównoważenie psychiczne. Nie wiem jak to zrobiłaś ale to czuć !
Czekam niecierpliwie na następną część !!
@Kiicciiaa